ZANIM ZACZNIECIE ....

Czytajcie proszę wg kolejności postów, ponumerowałam je w "moich szufladkach" , po prawej stronie bloga.
Szufladka nr "2" jest jakby genezą wszystkiego, ale wyrwane z kontekstu traci sens. Potraktujcie tego bloga jak książkę, post jak każdą kolejną stronę, wtedy odczujecie dlaczego ,nawet lekarze mówią o cudzie Wojowniczki Marty.

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

14.03.2009 - wypadek

Pech przesunął się o jeden dzień :((((((.....ale po kolei.
Po wczorajszym pięknym dniu, wieczorem odebrałam następującego maila od Pani Doktor:

"Pani Agnieszko,
Wkurzają mnie w tej Anglii! Te głębokie wdechy to (najprawdopodobniej -
ja nie widzę Marty)oddechy "pniowe", świadczące o tym, że w pniu mózgu
dzieje się coś nie do końca dobrego. Ja bym Marcie ten rezonans zrobiła.
W poniedziałek proszę dodusić tego "głównego" lekarza, żeby wyraźnie
powiedział, że to nie jest z pnia mózgu (brain stem)i odnotował w
dokumentacji, że Pani prosiła o badanie mózgu. Marcie może tworzyć się
wodogłowie, które ten pień mózgu uciska - o to też proszę zapytać
(hydrocephalus).
Dobrze, że od środy będziecie w miejscu, które uważacie za bezpieczne.
Teraz - byle do poniedziałku.
Trzymam kciuki i serdecznie pozdrawiam" M.P-P.
Zasypiałam z myślą,że jak tylko rano spotkam siostrę oddziałową to poproszę,żeby zaznaczyła,że usilnie domagam się, jeszcze przed wyjazdem o rezonans. Tak,żeby już w poniedziałek rano doktor widział to w dokumentacji.Nie dane mi było jednak długo spać...noc jakby przeczuwała nadchodzący zły dzień i zgotowała wszystkim mieszkańcom Domu McDonalda -niespodziankę.

Pożar w kuchni, ewakuacja całego budynku........alarm umarłego by dobudził, chwyciłam tylko paszporty, kurtkę i w kapciach stałam z pozostałymi mieszkańcami na chodniku ok. 1,5 godziny. Nieodpowiedzialność ludzka nie zna granic, ale tu nie mieszkają bezmyślni ludzie, tu są Rodzice dzieci , które bardzo chorują, więc można troszeczkę usprawiedliwić czyjeś niedopatrzenie  i nie wyłączenie piekarnika......na szczęście czujniki przeciwpożarowe są w ciągłej gotowości a akcja został przeprowadzona wzorcowo. Niestety jednak tak bardzo wszyscy zmarzliśmy + adrenalina zawrzała w krwi i ponowne zaśnięcie graniczyło z cudem.  Ranek zastał wszystkich zaspanych, ledwo snujących się po korytarzu...wszyscy tylko w duchu cieszyliśmy się,że to tylko było u nas a nie w szpitalu....akcja ewakuacyjna tam byłaby istnym horrorem.
I właściwie marzyłabym,żeby ten post na opisie takiego wypadku się skończył.....niestety-noc była tylko preludium do mojego horroru :((. W liście opisałam to tak:

Korespondencja z Panią Doktor:

":((((((((((((((((((( Jezu , ja jestem jakaś pechowa czy co????ja chyba
ich tu wszystkich wystrzelam, dzisiaj Marta z samego rana, więc jeszcze
mnie nie było poprosiła, że chce do toalety, zawsze dostawała takie
specjalne krzesełko a dzisiaj te mądre zostawiły ją samą w toalecie ( bo
w tej Anglii tak jest, ze wiecznie dbają o prywatność (!!!) i powiedziały, że
jak skończy ma pociągnąć za sznureczek czerwony to przyjdą, nie mogla
się ich doczekać ( to cytuje już z Marty opowieści) i wstała na tej jednej 

nodze żeby dojść do drugiego sznureczka....i.....i.. RUNĘŁA JAK DŁUGA...... Boże jedyny,
zażądałam lekarza , przyszła jakaś z obchodu , nigdy jej wcześniej nie
widziałam , zapytała czy nie wymiotuje , czy nie miała mroczków przed
oczami , czy wszystko pamięta, poświeciła w oczy i poszła.......Marta
dzisiaj cały dzień spała!!!!!!!!!!!!CAŁY!!to wcześniej się nie zdarzało,
wieczorem kazałam pielęgniarce odnotować to w karcie.....ma rozbitą
wargę, twierdzi ze nie uderzyła się w głowę, ale dostała paracetamol bo
z przestrachu zaraz po fakcie bolała ją głowa.......mało sobie dzisiaj
rąk nie poodgryzałam żeby ich nie udusić....a z tym wodogłowiem, to
rozumiem że jeśli tworzy się w innej części mózgu niż poprzednio to cały
ten shunt( drenaż) nie działa??? bo Marta to ma , właśnie z tego
pobierali jej próbkę w czwartek sądząc, że może wdała się infekcja, a
może oni tą igłą się wkłuwając uszkodzili to jakoś????Jezu nie wiem
normalnie, każda minuta pewnie się liczy a oni już to bagatelizują wiedząc że zaraz nas będą mieli z głowy.....wyć się chce....Pani Doktor
, czy ona już będzie skazana na wózek?? Ja nie widzę żadnego progresu,
wiem że za wcześnie czekać na efekty ,ale ja widzę wręcz odwrotnie, z
dnia na dzień jest gorzej, jeszcze wcześniej kiedy ją pionizowałam
stawała na dwóch stopach, teraz tą niewładną stawia na krawędzi, a ręka
ma kompletny przykurcz w łokciu, nie może jej za nic puścić luźno:(((...Pani Doktor ja jestem Polką, my mamy takie wychowanie że nie
chcemy być dla nikogo utrudnieniem ani problemem, myśli Pani że powinnam
zacząć żądać w sposób bardziej drastyczny???dzisiaj naprawdę Marta nie
zachowywała się jak przez ostatnie dni, czyli wesoła i uśmiechnięta,
prosiła nawet już o zadania z matematyki....:((...spisałam sobie co mam
powiedzieć, ale to będzie w poniedziałek, bo jutro tak jak dzisiaj mają
luzy bo to weekend :((((....serdeczności dla Pani od nas dwóch :)) "



Do tego listu już chyba nie muszę nic więcej Wam opisywać ??:((( było naprawdę niewesoło kiedy przyszłam rano na salę a Marta leżała tam z rozbitą wargą.....zdjęcie zrobione telefonem niestety nie oddaje tragizmu całej tej sytuacji, ale każdy kto ma wyobraźnię, domyśla się,że nie sposób nie zadrżeć widząc to w połączeniu z poszytą głową :((   wolę już tego nie wspominać i uznać,że to naprawdę był nieszczęśliwy wypadek......
 Pani Doktor nie odpisała, chyba też nie chciała już tego komentować...... wieczorem na poprawę humoru poczytałam sobie ludzkie wpisy na "nk" pod zdjęciami "Marty na spacerze", i wiadomości zapełniające skrzynkę. Nie mogłam uwierzyć,że tak wielu ludzi pamięta, wspiera i wciąż modli się o Marty zdrowie


Wpisy z "nk":

Marzenka Dziennik ( Irlandia - Mama Damiana, Kacpra i Pyzy- Marty psiapsiółki)

Aguś słoneczko :)) myślałam ze już lepiej z Martunią a tu ciągle coś nie tak:( może to musi potrwać jakiś czas...Mocno ją ucałuj od nas i powiedz jej ze czekamy aż wrócicie bo dzieci chcą ją odwiedzić i choć chwilkę z nią posiedzieć. Pyzunia z Kapslem i Damiankiem często o Was pytają a ja już nie wiem co mówić...Na pewno będzie wszystko dobrze tylko czas jest potrzebny by cały organizm Martuni się zregenerował ,będę się modliła aby szybciej doszła do siebie:***** 

Ola Ruczaj ( Irlandia- Mama Kewinka )
Aguś słońce trzymaj się jakoś, dużo siły i wytrwałości oraz powodzenia :)
myślę o Was często i modlę się żeby wszystko było dobrze
:)
Dobrej nocki dla was
:)


Ola Bochenek (Irlandia- prawie mi nieznana , po prostu dobra dusza, która pewnie niejednokrotnie zawitała w progi Galerii Handmade)
trzymam kciuki za nią wszystko będzie dobrze bo tyle ludzi o Was myęli i Was wspiera,pozdrawiam i buziak ode mnie dla Marci


Agnieszka W. ( Polska- koleżanka z najmłodszych lat)

JAk się trzymasz Aga? Na pewno nie jest Wam łatwo. Sama jesteś z Martą, czy Przemek też jest z Wami? Jak zdrowie Marty? Już się skończyły wszystkie operacje? Kiedy wracacie do siebie?
Trzymam za Martę kciuki. Żal mi jej, jak tak patrzę na nią. Taka pełna werwy dziewczynka - teraz pewnie nie może się doczekać kiedy znów pójdzie na dwór sama wyszaleć się.
Będzie dobrze.
Napisz, jak tylko znajdziesz chwilkę.
Trzymaj się koleżanko.
Buziaczki dla Was.


Magda Grabka ( Irlandia)
Witam Cię Aguś
oglądam Wasze zdjęcia i czytam komentarze ciarki mi chodzą po ciele ale trzymam kciuki i modlę się o Wasze zdrowie mam nadzieję że codziennie  będzie lepiej
pamiętam o Was skarbie, ucałuj córcię jesteście obydwie wielkimi kobietami na prawdę będzie dobrze tyle ludzi co o Was się modli ,nie może być inaczej
wracajcie czekamy na Was
całuski kochane
Magda


Smsy:

Marcin ( Polska,Brat-Przyjaciel)

"Aga, trzymaj się tam Siłaczko! Jak to wszystko się skończy , postawimy Tobie pomnik !!"

Kasia (Polska, Przyjaciółka)
"Jesteś najwspanialszą MAMĄ  na świecie. Kocham Cię."



Znam fajną przypowieść o Mamie :))

Wyjątkowa Matka
Czy zapytaliście się kiedyś siebie, w jaki sposób Pan Bóg wybiera matki upośledzonych dzieci?
-Tej damy dziecko upośledzone.
A na to ciekawski anioł:
-Dlaczego właśnie tej, Panie? Jest taka szczęśliwa.
- Właśnie tylko dlatego-mówi uśmiechnięty Bóg.-Czy mógłbym powierzyć upośledzone dziecko kobiecie, która nie wie czym jest radość? Było by to okrutne.
-Ale czy będzie miała cierpliwość? -pytał anioł.
-Nie chcę , aby miała nazbyt dużo cierpliwości, bo utonęła by w morzu łez, roztkliwiając się nad sobą i nad swoim bólem. A tak, jak jej tylko przejdzie szok i bunt, będzie potrafiła sobie ze wszystkim poradzić.
-Panie wydaje mi się , że ta kobieta nie wierzy nawet w Ciebie.
Bóg uśmiechnął się:
-To nieważne. Mogę temu przeciwdziałać. Ta kobieta jest doskonała. Posiada w sobie właściwą ilość egoizmu-
Anioł nie mógł uwierzyć swoim uszom.
-Egoizmu? Czyżby egoizm był cnotą?
Bóg przytaknął.
-Jeśli nie będzie potrafiła od czasu do czasu rozłączyć się ze swoim synem, nie da sobie nigdy rady. Tak, taka właśnie ma być kobieta, którą , obdaruję dzieckiem dalekim od doskonałości. Kobieta , która teraz nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że kiedyś będą jej tego zazdrościć.
Nigdy nie będzie pewna żadnego słowa. Nigdy nie będzie ufała żadnemu swemu krokowi. Ale , kiedy jej dziecko powie po raz pierwszy: "mamo";, uświadomi sobie cud , którego doświadczyła. Widząc drzewo lub zachód słońca lub niewidome dziecko , będzie potrafiła bardziej niż ktokolwiek inny dostrzec moją moc.
Pozwolę jej, aby widziała rzeczy tak , jak ja sam widzę ( ciemnotę, okrucieństwo, uprzedzenia), i pomogę jej, aby potrafiła wzbić się ponad nie. Nigdy nie będzie samotna. Będę przy niej w każdej minucie jej życia, bo to ona w tak troskliwy sposób wykonuje swoją pracę, jakby była wciąż przy mnie.
- A święty patron?- zapytał anioł, trzymając zawieszone w powietrzu gotowe do pisania pióro.
Bóg uśmiechnął się.
- Wystarczy jej lustro".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz