ZANIM ZACZNIECIE ....

Czytajcie proszę wg kolejności postów, ponumerowałam je w "moich szufladkach" , po prawej stronie bloga.
Szufladka nr "2" jest jakby genezą wszystkiego, ale wyrwane z kontekstu traci sens. Potraktujcie tego bloga jak książkę, post jak każdą kolejną stronę, wtedy odczujecie dlaczego ,nawet lekarze mówią o cudzie Wojowniczki Marty.

niedziela, 10 kwietnia 2011

28 luty do 2 marzec 2009 - kilka dni z chłopakami

Już następne dni przynosiły ze sobą poprawę, Marta odezwała się po cichutku, uśmiechnęła i próbowała otwierać lewe oczko. Wciąż spała i regenerowała siły ale dla nas , jej pierwsze próby  kontaktu były najważniejsze i bardzo cieszyliśmy się z każdej reakcji.

Wciąż leżała na sali głównej , gdzie było całe "centrum dowodzenia pielęgniarek" i na przemian dzieci, które wracały z operacji i tu dochodziły do siebie. Ciężko było siedzieć nam tak w trójkę , kiedy ona spała i wpatrywać się w nią przez cały czas.Wojtka rozpierała energia ale z grzeczności siedział i próbował dostosowywać się do nowej rzeczywistości. Byliśmy już spokojniejsi, chciałam żeby było dla niego trochę rozrywki.......chłopaki pojechali oglądać boisko w Liverpoolu.....w końcu to atrakcja dla młodego sportowca. Damy odpocząć trochę Marci i zrobiłam Wam filmik właśnie o sportowym duchu Wojtka, plus oczywiście zdjęcia z dzisiejszego pobytu na boisku :))))


Ja cieszyłam się,że pojechali, oni ,że byli...tak więc ....był wesoły dzień.....Marta dostała liverpoolskie prezenty...ech, żeby już tak było codziennie....z dnia na dzień do przodu......
  W ciągu dwóch następnych dni , jeszcze przed wyjazdem chłopaków Marta zaczyna więcej mówić, mniej spać, uśmiechać się i żartować. Kiedy śpi , my organizujemy sobie rozrywkę w Domu Rodziców, jest tam bilard, mamy filmy na laptopie, próbujemy coraz bardziej orientować się w życiu i organizacji Domu Ronalda Mc Donalda. Gdzie kupuje się żetony do pralki, jak wykupić miesięczny abonament na internet, ....ot życie codzienne :))








Cieszę się,że jest dostęp do internetu, kiedy zostanę tu sama skype będzie oknem na świat , a po drugie korespondencja z Panią Doktor będzie kontynuowana :)). Po informacjach o udanej operacji, odpisała mi :


"Suuper! Bardzo się cieszę!Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale
coś usiłowaliśmy zmieniać w naszym połączeniu internetowym i nie bardzo
działało. Dzisiaj już OK i mogę przesłać Pani podziękowania za
wiadomości, dodatkowo zdjęcia Marty - proszę ją uściskać! Okiem proszę
się nie przejmować - powoli będzie wracać (ale na prawdę powoli),
zresztą wszystko będzie powoli się poprawiało. Proszę jeszcze dać znać,
jak wyszło MR pooperacyjne - jak duża jest resztka.
A poza tym - zdrowiejcie po prostu jak najszybciej!:)"
M.P-P
"witam,
dzisiaj już wiem więcej :)))
otóż widziałam zdjęcie po operacyjne, wygląda jakby ktoś guza gumką 

wymazał, zostały resztki po brzegach, doktor powiedział że wycięto ok 70%,
Marta próbuje jak może być silna i dać z siebie ile się da, ale jest
taka słabiutka....lewa strona kompletnie osłabiona, kiedy siada leci na
lewo, nie potrafi jeszcze stać, jeszcze do wczoraj była w pampersach bo
nie kontrolowała tego, dzisiaj już lepiej, ale nie może wstawać, nawet
kiedy leży to głowa wciąż spada jej na lewy bark, boję się żeby
przykurczów nie miała, przychodzą dwie fizjoterapeutki, ale dzisiaj nic
nie zrobiły, tylko ją posadziły 5 razy przy leżeniu kazały unieść biodra
i tyle.....mam nadzieję że to będzie z dnia na dzień się poprawiało, i
tak juz się cieszę że operacja za nami , a dochodzenie do
siebie...wiadomo, to długa droga. Ja się cieszę że widzi, słyszy, mówi
i ma pamięć...resztę będziemy ćwiczyć.....odstawili jej ten ciężki
steryd dexo ... teraz jest na hydro...coś tam, potem sprawdzę
:)))uściski dla Pani Doktor...Agnieszka"

1 komentarz:

  1. Wiesz Agus, moj Dawid przez wiele lat cwiczyl pilke nozna. W szkole podstawowej uczeszczal do klasy sportowej, kierunek pilkarski. Czasami jeszcze chodzi na boisko i kopie. Zaklada wowczas czerwona koszulke pilkarska z napisem Polska na plecach...

    OdpowiedzUsuń